Był 12 stycznia 1945 r. na całym froncie niemiecko-radzieckim ruszyła potężna ofensywa sowiecka. 17 stycznia zajęto ruiny Warszawy, w której w trakcie powstania i późniejszej niemieckiej celowej działalności całkowitemu zniszczeniu uległo ok. 44% zabudowań, a w śródmieściu ponad 70%. W następnych dniach wojska radzieckie zdobyły: 19 stycznia Kraków i Łódź, 23 – Bydgoszcz, a 27 – Katowice. Do początków kwietnia 1945 r. wyparto wojska niemieckie za Odrę i Nysę Łużycką. Na przełomie 1944 i 1945 r. Niemcy rozpoczęli budowę silnych umocnień na linii Brzezinka-Rudawa sięgających samych Krzeszowic, zatrudniając przy tych pracach oprócz jeńców także mieszkańców Krzeszowic i sąsiednich wsi. Kopanie bunkrów i rowów trwało do ostatniego dnia okupacji niemieckiej. Umocnienia te na nic się Niemcom nie przydały, ponieważ armia radziecka z zupełnie innej strony niż się Niemcy spodziewali, a wojsko niemieckie, które miało te umocnienia obsadzić, zostało zmuszone do ucieczki. W Krzeszowicach pierwsze oznaki zbliżania się frontu zaznaczyły się niezwykłym ruchem wojsk niemieckich. Ulicą Grunwaldzką i Czatkowską (obecnie Legionów Polskich) przejeżdżały samochody pancerne i czołgi. 17 i 18 stycznia miasto przeżyło dwa naloty – sowieckie samoloty popędzały Niemców i zrzucały bomby, od wybuchu których zginęło kilku mieszkańców Krzeszowic (m. in.: Władysław Mucha, Jan Robak, dwóch synów Ludwika Szczuki, Andrzej Tarski), inni odnieśli rany (m.in.: Bolesław Kłosowski, który zmarł następnego dnia oraz Stanisław Lorens), został spalony jeden dom, a kilka uszkodzonych od odłamków bomb. 18 stycznia zostały wysadzone mosty na Miękince i Filipówce, wskutek czego ludność miasta przez kilka dni była pozbawiona wody, gdyż z powodu wybuchu min zniszczony został przewód instalacji wodociągowej. Po południu tego dnia Niemcy podpalili tartak i browar. Tego samego dnia wieczorem miały miejsce dwa wybuchy o ogromnej sile – wysadzono bomby i amunicję w lesie tenczyńskim. Wskutek tego wybuchu wypadły szyby w krzeszowickim kościele. Około północy rozpoczął się pojedynek artylerii dział niemieckich ustawionych na końcu ul. Grunwaldzkiej i radzieckich od strony Dubia. Pojedynek ten trwał do godz. 5-tej rano po czym nastała cisza. Rano pierwsze oddziały radzieckie wkroczyły do miasta. Ludzie zaczęli wychodzić z piwnic i podawać sobie komunikaty z nocnej walki. Wszyscy z ulgą odetchnęli, że skończył się okres okupacji niemieckiej. Zrywano i deptano emblematy przypominające niewolę niemiecką. Nastały dni przemarszu wojsk sowieckich w kierunku Trzebini. Adam Fujarski opisuje ten dzień w następujący sposób: "Przede wszystkim wszyscy odetchnęli z ulgą, że skończyły się koszmarne dni 6 i pół lat niewoli hitlerowskiej. Zrywano i deptano emblematy przypominające niewolę niemiecką. Zapanował odruch usuwania pokostu niemczyzny. […] Nastały dni przemarszu wojsk sowieckich, w szczególności broni pancernej, artylerii, czołgów, taborów, piechoty, itp. W stronę posuwającego się frontu."
Niemcy uciekli z miasta. Nowym burmistrzem został minowany Józefa Ropka z Czatkowic. 26 stycznia wydał on następującą odezwę do mieszkańców:
"RODACY Jesteśmy wolni! Polska, Ojczyzna Nasza została uwolniona od odwiecznego wroga przez Krasną Armię i Wojsko Polskie. Mamy własny Polski Rząd, mamy własne Państwo, mamy Wolność. RODACY! Celem uczczenia tej tak uroczystej chwili odbędzie się w niedzielę 28 bm. o godzinie 11 przed południem WSPÓLNA MANIFESTACJA Przed budynkiem Magistratu, po czym nastąpi ogólny pochód na rynek, gdzie zostaną wygłoszone okolicznościowe przemówienia. Niechaj nikogo z Was nie braknie w tym dniu w pochodzie. Każdy dom musi być udekorowany polskimi flagami.
W dalszej kolejności przystąpiono do liczenia strat. Działania wojenne z 1945 r. spowodowały zniszczenie trzech domów i trzech stodół, wysadzono dwa mosty. Poprzez budowę rowów przeciwpancernych i przeciwczołgowych zniszczono pola uprawne, uszkodzono drogi. Na plantach w Krzeszowicach pozostały trzy zniszczone samochody ciężarowe, w Nowej Górze i lasach Tęczyńskich bomby lotnicze i amunicja. Poważne straty materialne ponieśli mieszkańcy miasta – uciekające wojska niemieckie i wkraczające radzieckie, dokonywały rabunków. Michał Oświęcimski, właściciel jednej z krzeszowickich restauracji, przedstawił w urzędzie miejskim następujące zaświadczenie: "W czasie wkroczenia do Krzeszowic wojsk rosyjskich zostały zabrane z mojego przedsiębiorstwa gospodnio-szynkarskiego przez wojsko rosyjskie bez kwitów i bez zapłaty następujące artykuły: 185 litrów 40% wódki kupionej w wolnym handlu, 16 litrów wódek przydziałowych, 38 flaszek 0,7 l. wina owocowego gazowanego, 78 flaszek 0,7 l. wina owocowego, 62 flaszki 0,7 l. wina gazowanego wytrawnego, 15 litrów soku owocowego, 75 litrów piwa żywieckiego, 2 beczki, a 25 litrów ogórków, 35 flaszek lemoniady, 2 litry oliwy jadalnej, 24 litry korniszonów, 5 kg. musztardy, 30 kg. cukru, 1 patefon walizkowy z 54 płytami."
Podobnych zaświadczeń było więcej. Rozpoczął się także rabunek pałacu Potockich. Profesor Wyka zapisał: "Najpierw po szeroko rozłożonych i każdemu otwartych salach snuł się tłum trochę onieśmielony, pokazywałem kartki z pochodzeniem zachowanych dzieł sztuki, tłumaczyłem. Na ścianach wisiał cały cykl Canaletta. Rychło zaczął się rabunek, zrazu nieśmiało, później coraz odważniej. Czynili go miejscowi. Dobrze pamiętam tę kobietę, która z dywanu konstytucyjnego, wziąwszy najpierw u siebie dokładną miarę, taką szerokość i długość wycinała po bordiurze, jaka jej była potrzebna do sionki. Nic nie pomagało. Dwie odrębne władze ujawniły się kolejno pierwszego dnia, „londyńska” najpierw, „lubelska” po niej, świeżo tegoż dnia upieczeni „milicjanci”, mundurów oni nie mieli, sami pomagali w grabieży."
Łukasz Skalny
|